Z westchnieniem ulgi zdejmuję szkolny plecak, na jakiś czas, bez zbędnych ceregieli, odrzucając go w „okolice” biurka.Marzę tylko o tym, by po 8 godzinach lekcyjnych rzucić się na łóżko i zapaść w krótki, ale jakże spokojny i relaksujący sen – dać odpocząć ciału i umysłowi, chociażby po 3 fakultetach z matematyki, po których ręka wręcz mi zdrętwiała od szkicowania sinusoid, cosinusoid, tangensoid i innych cudów na kiju. O dziwo, gdy już mam kontakt z pachnącą pościelą, moje powieki nagle nabierają lekkości, a mi przychodzi pomysł – reaktywowanie własnego bloga. Pomyśleć, że w ten poniedziałek, tj. 11 listopada, minął 5. rok od założenia mojego pierwszego internetowego pamiętnika. Ale szybko to zleciało... 5 lat – tyle zmian w życiu: tyle odegranych ról, pozamienianych masek, metamorfoz... tyle buntu, walki z samym sobą o stałość, której we Wszechświecie nie ma... Matrix, Matrix, Matrix... Mam jednak powód do dumy – umiem się w tym Matrixie powoli odnajdywać. Wystarczy zaakceptować i pokochać siebie, a od razu dostanie się od Wszechświata to samo. Wierzcie mi lub nie – ale tak właśnie jest. Przekonałam się o tym i chociaż mam jeszcze dużo do przerobienia, wierzę, że cokolwiek się dzieje, dzieje się dobrze. Moje życie to na przemian: wzniesienia i doliny. Raz mam z górki, raz muszę odbyć ciężką wspinaczkę. A jako, że pokochałam niedawno wielomiany, a tym samym redukowanie zbędnych wyrażeń – wierzę, że uda mi się zredukować zbędną ilość tych pagórków.
A jaki jest Twój temat prezentacji? :))
OdpowiedzUsuńNieprzemyslane wybory, błędne decyzje - mam ocenić, jakie miały one wpływ na życie i losy bohaterów wybranych utworów literackich :)
UsuńWeekend mógłby trwać cały tydzień. Wiem, co czujesz.
OdpowiedzUsuńNie no, może nie cały tydzień... tak 4 dni w tygodniu i żeby obejmowały poniedziałki - to by było idealne rozwiązanie wg mnie :)
Usuńłóżko... zbawienie dla człowieka. szczególnie jak kładę się z Nim.
OdpowiedzUsuńto prawda, jeśli się siebie zaakceptuje to świat akceptuje również nas. jednak pewne osoby mają ograniczone pole widzenia i rozumowania i ciężko im jest nas zaakceptować.
Troszkę Ci zazdroszczę, ja z moim B. nie mamy takich możliwości, bo mieszkamy daleko od siebie :(
UsuńWiesz, te osoby same siebie nie akceptują - to trudno od nich wymagać, by nas zaakceptowały.
my z T. np. na noc nie mamy możliwości. jednak mieszkamy obok siebie, więc jak któreś z nas przychodzi to leniuchujemy.
Usuńniestety, szkoda, że tak jest. jest mi po prostu przykro.
Z pewnością to jest przyjemne - tak wspólnie poleżeć. Ja będę musiała poczekać do spotkania z B., które niestety zbyt prędko nie nastąpi.
UsuńCóż, my nic zrobić w tym kierunku nie możemy. Prócz życia swoim życiem i czerpania z niego jak największej ilości szczęścia.
I życzę Ci tylko, żeby ten stan ducha się u Ciebie utrzymał. Najważniejsze jest podejście! :)
OdpowiedzUsuńWciąż jeszcze mam dużo pracy nad sobą, ale odkryłam, że takie nastawienie do życia jest o wiele bardziej opłacalne i przyjemniejsze. :)
UsuńNajtrudniejszy jest ten pierwszy krok, ten przełom, Ty masz go za sobą. Teraz może byś już tylko lepiej :)
UsuńWłaśnie cała filozofia polega na tym, by uwierzyć, że teraz jest dobrze, wszystko ma swój cel, nawet jeżeli nasza podświadomość mówi nam, że coś jest “złe“.
UsuńJa myślę, że kluczem do sukcesu jest wewnętrzna harmonia. Człowiek musi czasem przejść dużo rozmów z samym sobą, żeby znaleźć w sobie siłę. Ale nieważne jest to, ile razy się upada, liczy się to, ile razy się wstaje.
UsuńPrawda, harmonia wewnętrzna jest bardzo ważna, to ona m. in. ma wpływ na to, czy człowiek po upadku w ogóle zdecyduje się do wstania i podjęcia kolejnych prób działania.
UsuńOch 5 lat.. ogromnie dużo, gratuluję. Obyś zawsze znalazła choć odrobinkę szczęścia w tym "blogowym świecie" :>
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBlog zawsze był dla mnie magicznym miejscem. Co prawda, wiele się zmieniło, ale moje przywiązanie do blogsfery jak widać nie uległo zmianie - o czym świadczy chociażby fakt, że wróciłam tu po kilku miesiącach niepisania.
Coś w tym jest, co nie pozwala o sobie zapomnieć. Ale to raczej dobry... nałóg. :>
UsuńJa już nie mogę nazwać tego `nałogiem`. Zresztą, nie lubię tego słowa. Myślę, że to po prostu... sentyment ;)
UsuńMasz absolutnie rację :) Trzeba się odnaleźć w tym całym Matrixie , bo inaczej nie da rady :D
OdpowiedzUsuńMoże nie trzeba, ale powinno się - dla własnego szczęścia i lepszego humoru chociażby ;)
UsuńAkceptacja i miłość do samego siebie nie przychodzi od TAK.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie. Wymaga to wiele pracy nad samym sobą. Ale warto się tego podjąć, naprawdę warto.
UsuńPrzed Tobą studia. Zajęcia od 10 do 20 i nie Matrix a naprawdę dobra komedia. Kilerów dwóch za biurkiem w dziekanacie :)
OdpowiedzUsuńPóki studia zacznę, pierw "cudowna" matura mnie czeka ;) A potem trzeba będzie zapracować sobie na te studia, także mam nadzieję, że za rok, będę o tej porze roku już gościć w jakimś mieście/miasteczku w Wielkiej Brytanii, Irlandii, ewentualnie w Niemczech ;)
UsuńJakbym tak policzyła to pewnie też z jakieś 5 lat tutaj jestem, chociaż nie mam pewności. Dla mnie matma to pogrom, a wielomianów nie potrafię do dzisiaj. ;P
OdpowiedzUsuńJa matmę lubię z wyjątkiem calusieńkiej geometrii i prawdopodobieństwa. Nie jestem w 100% ścisłowcem, chociaż wiem, że to nie jest żadne wytłumaczenie. Tylko leniuch ze mnie wielki, uczę się póki co po łebkach (jest nadzieja, że m o ż e do maja zmienię swoje zwyczaje) i jak mogłabym miec na spokojnie z rozszerzenia piątki i czwórki, tak znów w e-dzienniku wylądowała mi brzydka trója - tak samo jest z chemią zresztą ;P
UsuńDla mnie i jedno i drugie to czarna magia, geometria i wszystko inne. Ułamki tylko mi szły. xd
UsuńHihi, aż mi się zachciało do "czasów ułamków" wrócić ;)
UsuńMiło jest Cię znowu tu zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńA mi miło jest znów pisać i bawić się w komentarzowe dialogi m. in. z Tobą ;)
Usuń