Nigdy nie sądziłam,
że tak dobrze wybawię się na własnej studniówce. Te miesiące oczekiwań oraz wahania się – iść czy nie iść – minęły niczym za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki. I tak oto wczoraj, wczesnym wieczorem, wystrojona od
stóp do głów (co nie często mi się zdarza), zjawiłam się w pięknym hotelu, z
trudem rozpoznając większość moich szkolnych towarzyszy – elegancki strój,
niecodzienna fryzura i makijaż naprawdę potrafią zmienić człowieka.
Studniówka
oczywiście rozpoczęła się polonezem – było w sumie sześć układów. Mam wrażenie,
że gdy tylko rozpoczął się pierwszy taniec, ktoś celowo jeszcze bardziej
przyspieszył czas. To zdecydowanie zleciało za szybko.
Szczerze, jestem zła
na siebie – mój bal maturalny był jednym z najpiękniejszych, najcudowniejszych
wydarzeń, jakie do tej pory mi się przytrafiły, a nie potrafię stworzyć
jakiegoś wielgachnego postu o tym zdarzeniu. Może to był tylko cudowny sen?
od lewej: ja, I., O., O.
od lewej: I., O., O., ja, M. i D.
no i nasi mistrzowie drugiego planu: M., K. i M. ;)
III d w (prawie) całej okazałości
BioChemy się rozmnożyły - z partnerami
nie ogarniam, dlaczego to zdjęcie zostało tak obcięte, ale i tak je lubię ;)
!!! Zdjęcia nie są mojego autorstwa, pochodzą z różnych źródeł !!!
Powrót do miasteczka (hotel, w którym odbywał się nasz bal
jest oddalony od miejscowości, w której mieszkam, o ok. 40 km) w autobusie
wypełnionym po brzegi podpitymi chłopakami wygadującymi i wyczyniającymi
najróżniejsze, śmieszne głupstewka również uważam za niezapomniany. Do domu wróciłam o 6:20. Gdy obudziłam się, po kilku godzinach mocnego snu, i zobaczyłam na facebooku pierwsze zdjęcia, wspomnienia wróciły z podwójną siłą powodując przyjemne ciepło w okolicy serca i szeroki uśmiech na mojej buzi. Całe to piękno niedawnego wydarzenia przyćmiewa tylko jedna, smutna myśl: dlaczego wszystko, co piękne, tam szybko się kończy...?
Miałam identycznie ze swoją studniówką :) Tak bardzo mi się nie chciało iść... Zresztą w ogóle jestem raczej domatorką. Jednak poszłam, głównie chyba ze względu na rodziców. Ale tak jak Ty nie żałuję - mam co wspominać, było nawet fajnie :)
OdpowiedzUsuńU mnie, gdyby było “nawet fajnie“ to jednak byłby w tym określeniu jakiś malutki pierwiastek “beznadziejnie“ ;p
UsuńNa szczęście osobiście mogę napisać, że było idealnie: wystrój, muzyka, jedzenie i, oczywiście, ludzie, z którymi się bawiłam :)
U mnie "studniówka" i "bal maturalny" to dwa różne pojęcia. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak można rozważać niepójście na studniówkę. Przecież to jedyna taka impreza w życiu! Cieszę się, że dobrze się bawiłaś. :)
No właśnie, a dla mnie wspólnym mianownikiem i jednego, i drugiego jest matura i często używam tych określeń na przemian :)
UsuńChociaż “bal maturalny“ trochę bardziej mi się z USA kojarzy :p
Ja chciałam być “buntowniczką“, ale cieszę się, że zdecydowałam się na pójście, bo naprawdę miałabym czego żałować. :)
My mieliśmy studniówkę normalnie, w styczniu, za to bal maturalny już po wszystkim, bez nauczycieli. :) Obie imprezy były na swój sposób ciekawe.
UsuńAch, teraz to rozumiem ;) Niee, u nas po maturach to są różnorakie "plenery" organizowane ;) Zapewne już w połowie maja zacznie się organizowanie "wydarzeń" na fejsie ;)
UsuńCieszę się, że w liceum nie miałam jeszcze fejsa, bo takie "organizowanie" w ogóle mi się nie podoba... Zdecydowanie fajniej jest usiąść razem i kłócić się: nad morze, w góry, nad jezioro czy za granicę. :P
UsuńJa akurat aż takiej stałej paczki nie mam w liceum. W szkole to moje znajomości polegają na wspólnym spędzaniu czasu na lekcjach, przerwach, kursach i - czasem - właśnie na imprezach ;)
UsuńNie żałujesz?
UsuńGdyby nie moje przyjaciółki, nie przetrwałabym liceum...
Cieszę się z tego, co mam. Przez 9 lat byłam wyrzutkiem. Teraz chociaż nie jestem odrzucana przez rówieśników, ludzie cenią sobie moje zdanie, ale... jakos też mnie nie ciągnie, by jakoś się z nimi cały czas poza szkołą spotykać. Co innego, gdybym chodziła do szkoły z P. i L.
UsuńCzęsto wielkie szkolne przyjaźnie kończą się wraz z ostatnim dzwonkiem... Najważniejsze, to mieć kogoś bliskiego. Ja nigdy nie lubiłam ludzi i trzymałam się wąskiego grona osób.
UsuńTakie wąskie grono jest chyba najlepsze - przynajmniej zdąży się poznać nawzajem w miarę dobrze i ma się możliwości przyjemnego spędzenia tych szkolnych lat.
UsuńCo kto lubi... Są tacy, którzy lubią być w centrum uwagi i mieć wielu znajomych, i tacy, którzy wolą małą paczkę.
UsuńO gustach się nie dyskutuje.
UsuńJa cieszę się tym, co mam i faktem, że już trzeci rok z rzędu nie muszę sama siedzieć w ławce na lekcjach i nie spędzam samotnie przerw :)
I słusznie. :)
UsuńLepiej doceniać, niż narzekać.
UsuńŁatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. :)
UsuńJakie masz plany policealne?
Po prostu w czyny trzeba włożyć więcej wysiłku :)
UsuńPlanuję wyjechać na rok do pracy za granicę, a później... czas pokaże, wypadałoby pojsć na jakieś studia :)
Pamiętam, mówiłaś mi już o tym. :)
UsuńBardzo możliwe - czasami zapominam o tym, co komu zdarza mi się powiedzieć/napisać ;P
UsuńTyle tych ludzi w internetach, że łatwo się pogubić. :D
UsuńMoja przyjaciółka jak przyjechała z Chorwacji, to wszystkim ciągle opowiadała to samo, bo nie wiedziała komu o czym mówiła. :)
W internetach i nie tylko ;) Na szczęście planów w miarę mocno się trzymam i nie wychodzę na mega niezdecydowaną, która za każdym razem opowiada o zupełnie innych, nie powiązanych ze sobą zamiarach ;)
UsuńJa cały czas nie wiem, co ze sobą zrobić. :P
UsuńSzczerze... też nie wiem :p znaczy, na tym wyjeździe mi zależy, ale co potem... już gorzej :)
UsuńJa mam bal maturalny za rok (szkolny). Jakoś nie chcę nawet o tym myśleć. Przeraża mnie to, ale może dlatego, że jakoś specjalnie nie umiem się wyluzować... Ładnie wyglądałaś ;) Ja raczej bym się nie odważyła wstawić tutaj zdjęć ze studniówki.
OdpowiedzUsuńJa w pierwszych latach liceum nie chciałam iść na studniówkę. Głównie z dosyć błahego powodu - byłam pewna, że będę musiała iść sama i przez to będę gorsza.
UsuńNa szczęście szybko mi to minęło. A przy okazji los się o mnie zatroszczył i mimo, że już nie przejmowałam się brakiem partnera to i tak poszłam z towarzyszem :)
Dlaczego byś się nie odważyła? :)
Ponieważ wtedy niektóre osoby z mojego otoczenia mogłyby się dowiedzieć o moim blogu.
UsuńAh, o to chodzi. Cóż, na szczęście nie boję się osób z mojego teraźniejszego otoczenia. Ale, gdyby jednak znaleźli mojego bloga i zaczęli mi dokuczać z tego powodu - po prostu zmieniłabym nick i adres. Już kilka razy przez to przechodziłam ;)
UsuńStudniówka wydaje się takim ważnym elementem życia.. Nie mogę doczekać się swojej! :-)
OdpowiedzUsuńJest to pewnego rodzaju przełom w życiu człowieka - i jeden z przyjemniejszych aspektów związanych z byciem maturzystą ;)
UsuńA kiedy Ty masz swoją? ;>
Taki mały drobiazg, żeby się wyluzować.
UsuńZa rok ;-)
Gdyby nie to s y m bo l i c z n e "Za ok. 100 dni matura"... ;)
UsuńSzybko zleci ;)
Oj cicho, wtedy się o tym nie myśli :D
UsuńTrochę mnie to przeraża.
Wtedy się z tego śmieje :) ale cóż, teraz jest już definitywnie PO studniówce i kolejny przystanek to właśnie ta “cudowna“ maturka...
UsuńNo, jest w tym cuś strasznego.
Ale dasz radę! Piszesz jakieś dodatkowe przedmioty, rozszerzenia?
UsuńDorosłość jest w tym straszna.
Aż cztery - mogłaby pisać tylko trzy, ale mi odwaliło i “dla jaj“ zadeklarowałam się, by zdawać rozszerzony polski :x
UsuńCzwarty z czego? To dlaczego piszesz rozszerzony polski?
UsuńCzwarty to właśnie polski. Czemu go piszę... dobre pytanie. Chyba po prostu ot tak, chcę się sprawdzić, bo dobrze czuję się w pisaniu i chcę zobaczyć na ile sprostam wymysłom cke.
UsuńBo studiów napewno nie wybiorę humanistycznych - mimo wszystko zginęłabym tam już na samym początku :)
Więc na jakie studia planujesz iść?
UsuńJa polski lubię, naprawdę! Ale nie wiem czy dałabym radę z rozszerzeniem..
Coś z chemią związanego. Ale jeszcze nie myślałam szczegółowo jeszcze nad konkretnymi kierunkami, bo i tak nie idę od razu po zakończeniu LO na studia.
UsuńTeż lubię polski, a moja matura jest jeszcze w miarę normalna. Szczerze to nie wiem jak będzie wyglądać Twoja, ale ogólnie odnośnie nowej matury (nie tylko z polskiego) słyszę głównie same narzekania.
Podobno ma być jeszcze stara matura..
UsuńA kiedy?
To w technikum jesteś?
Usuńale co “kiedy“?
Jak można nie chcieć iść na studniówkę? To jest jedno z najpiękniejszych wydarzeń w życiu ;D
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że wtedy byłam pewna iż “nic nadzwyczajnego mnie nie ominie“ :)
UsuńNie ma co tak od razu źle się nastawiać ;P
UsuńWiem, wiem - aczkolwiek taki to nawyk z przeszłości czasami do mnie j e s z c z e wraca ;)
UsuńZnokautuj go ;P
UsuńWyćwiczę sobie na nim mój lewy sierpowy ;P
UsuńPrzyjemne z pożytecznym ;P
UsuńNawet ostatnio nauczyłam się dobrze zaciskać pięść ;P
UsuńTo dobrze, przynajmniej paluchów nie połamiesz ;P
UsuńZwłaszcza kciuka ;) Wystarczy, że paliczki mnie bolą po densowaniu ;D
UsuńPaliczki rąk? Jakim cudem? ;D
UsuńNie wiem ;D Nie mam spuchniętych palców, ale u wszystkich palców i lewej, i prawej dłoni bolą mnie te pierwsze paliczki o.O
UsuńMoże w coś przywaliłaś?
UsuńNiee, podejrzewam, że to wina P. - uczyłam go tańczyć i tak mu się obracanie mnie spodobało, że byłam zmuszona nawet po 4 obroty naraz robić i to po kilka takich serii w jednym tańcu ;p
UsuńA jeszcze przy okazji ja go w łeb przywaliłam lub on mi :D
To to może zemdlić ;P
UsuńNiee, ja tam byłam z niego bardzo dumna ;D
Usuńzazdroszczę studniówki. :) ja byłam raz jako osoba towarzysząca, a własnej prawdopodobnie mieć nie będę...
OdpowiedzUsuńBycie osobą towarzyszącą z pewnością ma swój urok, ale to nie to samo, co właśnie spędzanie tego wyjątkowego wydarzenia w towarzystwie własnych rówieśników ze swojej klasy i z klas równoległych ;)
UsuńA czemuż to Ty nie będziesz miała własnej studniówki? :(
no bo nikt w klasie się tym nie interesuje... a ja po przykrych komentarzach stwierdziłam, że nie będę nadwyrężać karku.
UsuńHm... Ty za rok będziesz w klasie maturalnej?
Usuńza dwa lata. jestem w technikum. jednak już wszystko powinno być zarezerwowane, załatwione mimo dłuższego pobytu w szkole.
UsuńNie sądzę, by to było konieczne. My byśmy w takim razie musieli zacząć organizację wszystkiego w klasie pierwszej.
UsuńTo w ostatniej klasie tworzy się grupę z przedstawicieli osób ze wszystkich klas, do tego też wybrani rodzice. Od września/października do stycznia/lutego da się naprawdę wszystko zorganizować na szóstkę z plusem ;)
może i tak, ale chodzi też o pieniądze, prawda? nie wszyscy są w stanie od razy wyłożyć całą sumę pieniędzy.
UsuńNo dobrze, pieniądze, ale nikt nie będzie żądać od Ciebie całej kwoty na raz :) koszt studniówki przeważnie waha się od 300 do 500 zł (w przypadku wyższych cen to chyba bym kazała postukać się organizatorom w czoło). U mnie było tak: 250 zł. jak idziesz sama i 400 - w przypadku, gdy zabierasz ze sobą osobę towarzysząca. No i jeszcze 8 zł. za autobus, ale to dlatego, że mieliśmy poza naszym miastem rodzinnym.
UsuńNo i z pewnością najpierw jest zaliczka. A potem donosisz resztę do ustalonego terminu.
Ustalenie ceny to nie taka łatwa sprawa - wiem, bo sama byłam jedną z organizatorek. Trzeba zarezerwować salę, zespół, wybrać menu, zaproszenia dla nauczycieli, kwiaty. No i nie opłaca się organizować na dwa lata przed, bo takie rezerwacje są nieopłacalne. Nim dojdzie do studniówek Twojego rocznika jeszcze wiele może się zmienić.
fakt, może się wiele zmienić. jednak pojawia się problem mojej klasy. ona jest bardzo niezorganizowana, jak moja wychowawczyni, która planuje wszystko na ostatnią chwilę. ja już przewodniczącą nie jestem i nie mam zamiaru nadstawiać swoich nerwów oraz karku, dlatego, że innym się nie chce.
UsuńWiesz, jeżeli chodzi o kwestię zorganizowania klasy to największy kłopot może mieć jedynie skarbnik ze zbieraniem kasy. Bo tak to decyzje podejmuje wyznaczona grupa organizatorów, czasami robi się głosowania, a jak się zobaczy, że dana klasa ma wszystko w dupie i nic nie robi, tylko narzeka to nawet nie bierze się jej zdania pod uwagę. Bo najłatwiej jest powiedzieć - nawet nie powiedzieć, tylko wypisać żale i pretensje w komentarzu na fejsie - ale ruszyć tyłka to się nie chce. Też było kilka afer. Ale zawsze kończyły się one zdaniem: “Jak się coś komuś nie podoba, niech wypie***la organizować sobie własną studniówkę“. I po krzyku.
Usuńja na szczęście nie należę do organizatorów, więc nie będę się wtrącać i denerwować niepotrzebnie... tym zajmie się akurat trójka klasowa.
Usuńale tutaj masz rację. zawsze jak komuś się coś nie podoba to wszyscy mają wąty i się odzywają, ale nikt się nie weźmie do roboty...
Bo tak jest najwygodniej - siedzieć, nic nie robić tylko obserwować i komentować. Jeszcze okey, gdy ktoś poda jakąś sensowną alternatywę, którą da się zrealizować i będzie odpowiadała większości (bo oczywiście nigdy nie będzie wszystkim odpowiadać). No i oczywiscie, gdyby wątpliwości i plan B zostały jakoś ujawnione w odpowiednim czasie, a nie dzień przed terminem ostatecznym...
Usuńach, Ci dzisiejsi ludzie... nie można się z nimi dogadać, prawda?
UsuńZależy jak się podchodzi do tej sprawy.
UsuńPewnie u mnie też będzie problem z tym czy iść, czy nie. No ale to dopiero za dwa lata, więc mam jeszcze trochę czasu na zastanowienie się. Coś pięknego się kończy, a potem może się zacząć jeszcze cos lepszego :) Chwile które minęły można zawsze miło wspominać, to super sprawa :)
OdpowiedzUsuńRadzę Ci lepiej, byś poszła ;) Wiem, że może się wydawać, iż studniówka to "nic nadzwyczajnego", ale jednak później docenisz każdą przeżytą sekundę tego wydarzenia ;)
UsuńTak, przynajmniej wspomnienia mam cudowne.
Ja też czasami mam tak, że chciałabym napisać o czymś cudownym, a nie jestem w stanie .... fajnie, że wspominasz studniówkę dobrze :D i zdjęcia pozytywne
OdpowiedzUsuńMoże to przez nadmiar uczuć - ten niedobór słów?
UsuńStudniówka to jedno z najpiękniejszych przeżyć w życiu, zwłaszcza jeśli miałaś okazję spędzić ją w towarzystwie niesamowitych ludzi. :) Zdjęcia to nie wszystko, ale jak dostaniesz film, to nie raz przy oglądaniu go, zwłaszcza po maturze, łezka się w oku zakręci ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Dużo zawdzięczam zwłaszcza mojemu przyjacielowi P., którego wkręciłam w tą studniówkę (nie mieszkamy i nie uczymy się w tych samych miejscowościach), a także dzięki mojej dobrej koleżance J.
UsuńMi już się chciało w piątek płakać na części oficjalnej rozpoczynającej studniówkę. Strach się bać co to będzie, gdy oficjalnie zostane absolwentką.
Przez chwilę będzie smutno, będą obiecywania, że będziecie się spotykać i tak dalej, a później będziesz miała tyle do zrobienia i tak się zajmiesz tym co dalej, że nie będzie czasu i zostanie tylko film :P
UsuńNie no - może nie będzie tak źle :) Ale i tak bierz ile się da z tych chwil, które zostały Wam w liceum :)
Ja w te obiecanki-cacanki przestałam definitywnie wierzyć po zakończeniu gimnazjum. Aczkolwiek świat jest mały - wiem, że większość moich dobrych znajomych pragnie studiować we Wrocławiu, Krakowie czy na Śląsku. Ja po liceum chcę wyjechać za granicę do pracy, ale jeżeli przyjdzie mi wrócić do Polski i tutaj studiować to też najprawdopodobniej wybiorę politechnikę znajdującą się w wymienionych wyżej miastach ;)
UsuńA tych chwil jest jednocześnie dużo i tak niewiele.
A czemu chcesz wyjechać za granicę?
UsuńDo pracy, bo niezbyt stać mnie na wyjazd na studia do Krakowa czy Wrocławia.
UsuńRozumiem. Podobny problem miałam, więc wybrałam studia w swoim mieście, mimo iż kierunki wcale nie były atrakcyjne. Ale co rok składam wniosek o stypendium socjalne i od 300 do 800 zł co miesiąc się dostaje ;) W tym roku bardzo licho jest, ale od następnego semestru podobno mają podnieść.
UsuńJa to mam tak ambitne marzenia, że bardzo jestem ciekawa jak mi wyjdzie ich realizacja :)
UsuńOjeju, po tym co przeczytałam i zobaczyłam wróciły też moje wspomnienia studniówki :D Ślicznie wyglądałaś, cieszę się, że się wybawiłaś. Mogę się tylko domyślać jak wspaniale było :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że studniówka to takie wydarzenie, które z całym swoim pięknem pozostaje w naszych sercach na zawsze :)
UsuńMoże jeszcze zdarzy Ci się towarzyszyć na czyjejś studniówce? :) Nigdy nie rozumiałam dylematu iść czy nie iść. Przecież to z definicji musi być świetna impreza - ładne ubrania, dobre jedzenie i znajomi ludzie ;)
OdpowiedzUsuńNic na to nie wskazuje, bo nie mam żadnych młodszych od siebie kolegów, z którymi miałabym utrzymywać kontakt po zakończeniu przygody z LO, gdy mój przyjaciel P. będzie miał za rok studniówke to najprawdopodobniej nie będzie mnie w Polsce, a mój luby ma już dawno za sobą studniówkę :) zresztą, to i tak nie byłoby to samo :)
UsuńJa jednak nie przepadam za imprezami (mimo że od czasu do czasu na jakieś chodzę i zazwyczaj świetnie się bawię) i byłam pewna, że żadnej rewelacji nie będzie :)
Pięknie wyglądałaś, na pewno świetne wspomnienia. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) po raz pierwszy w stu procentach byłam zadowolona ze swojego wyglądu.
UsuńA wspomnienia jedne z najlepszych :)
To dobrze. ;)
UsuńNawet bardzo dobrze :)
Usuńmoja studniówka też mi minęła zdecydowanie zbyt szybko tak samo jak zbyt szybko mija czas po niej ;d wydawałoby się, że była wczoraj a to już dwa lata minęły ;d
OdpowiedzUsuńzawsze jak czytam tego typu wpisy to wspomnienia odżywają ;D
Czas zdecydowanie za szybko płynie, ale cóż... przynajmniej mamy nasze wspomnienia :)
Usuńoo ja studniowka kiedy to bylo ;)
OdpowiedzUsuńale ciesze sie ze zadowolona jestes bo to na serio fajny czas ;)
Też cieszę się, że wspomnienia z tego wieczoru mogę zaliczyć do kategorii “Cudowne“ :)
UsuńMiłe chwile zawsze tak szybko mijają. Ja też miło wspominam studniówkę, choć już to co było po niej, aż tak nie.
OdpowiedzUsuńA co wydarzyło się po Twojej studniówce?
UsuńŚliczne zdjęcia! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń