"Nas nauczono. Trzeba zapomnieć,
żeby nie umrzeć rojąc to wszystko.
Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko.
Szukamy serca - bierzemy w rękę,
nasłuchujemy: wygaśnie męka,
ale zostanie kamień - tak - głaz." *
Zaniedbane obowiązki. Dwadzieścia zadań maturalnych z chemii. Plan prezentacji maturalnej z polskiego (dalej nie wiem, jak napisać to dziadostwo). Miałam ćwiczyć struktury gramatyczne z angielskiego.
Miałam. Musiałam. Nie chciałam. Z a p o m n i a ł a m. Paluszek i główka. I bóle menstruacyjne.
Niedopita herbata. Inny pusty kubek dalej pachnie poranną kawą z mlekiem. Za oknem deszcz i wilgoć. Milczący telefon. Chcę, żeby milczał. Nie chcę żadnych wiadomości, jednocześnie pragnę, by ktoś napisał choćby durnowate: „Cześć. Co tam?”.
Pieprzone sprzeczności. Nadgryziona czekolada. Burdel w głowie, kurz pod szafką. Napisałabym list. Długi jak te wakacyjne, na kilka stron A4. Mając nadzieję na choćby lichą odpowiedź. Potrzebuję słów ozdobionych ciszą.
I wyłącznika deszczu, jako bonus na motywację.
_________________________
* K. K. Baczyński - "Pokolenie"
Tak mało czasu, a życie tak mknie do przodu...
OdpowiedzUsuńI jak tu złapać oddech...?
UsuńNo ja właśnie złapać go nie mogłam. Aż prawie w szpitalu wylądowałam.
UsuńNaprawdę? :o
UsuńNo tak.. przemęczona jestem, tzn. byłam, bo teraz mam "odpoczywać, odpoczywać, odpoczywać". Robię to od 11 i już mam po dziurki w nosie.
UsuńRety, niezbyt różowo to wygląda... :/ Ja nie korzystam z usług lekarzy, staram się jakoś radzić, aczkolwiek mama kręci głową na moje wstawanie i powtórki o czwartej rano...
UsuńTo trzymaj się ;*
No ja zostałam zaprowadzona, więc nie miałam jak protestować...
UsuńPocieszeniem może być jedynie fakt, że osoba, która Cię tam zaprowadziła, chciała dla Ciebie jak najlepiej...
UsuńPo prostu kolega się przeraził, bo byłam blada jak ściana podobno :D
UsuńTroskliwy ;)
UsuńI tak jesteś szczęściarą, że piszesz starą maturę :) Głowa do góry, rocznik 96 pozdrawia.
OdpowiedzUsuńNo cóż, matury ustnej z polskiego rzeczywiście wam nie zazdroszczę. Aczkolwiek rozwiązywałam jeden zestaw i wyrobiłam na 90%.
UsuńA matematyka rozszerzona, jeżeli chodzi o nową maturę, to nawet mi się podoba.
Podołasz temu :)
A w komentarzu może być?:
OdpowiedzUsuńCześć, co tam słychać? :)
Nie odrzucę i takowej opcji. Zwłaszcza, że komantarze piszę i odczytuję na telefonie. :)
UsuńCzyli w sumie na jedno wychodzi ;D
UsuńW sumie to tak :)
UsuńTo co tam u Ciebie? :)
UsuńHm... leżę, obserwuję pająki bawiące się na suficie (tak, mam jutro ważny sprawdzian ;)), zastanawiam się, kiedy siostra zdecyduje się zwolnić łazienkę - czyli wieczór jak każdy ;)
UsuńWidzę, że intensywnie się uczysz ;D
Usuńaż pot się z czoła leje ;P
UsuńNa pewno dasz rade jak ty nie dasz to nie wiem kto da.
OdpowiedzUsuńWiem, że ciężko się pisze prace ja tak mam z magisterską, ale mus to mus
Dam radę, tylko muszę wziąć się w garść. A póki co snuję się po mieszkaniu i nie wiem... liczę na obecność wyuczonych krasnoludków :)
Usuńhehe zawsze się robi wszystko byle nie to co trzeba. :P Jak się pojawią u Ciebie powiedz by mnie też odwiedziły :P
UsuńJak się dobrze uporają z przeznaczana im przeze mnie robotą to polecę im pracę u Ciebie ;)
UsuńWitam w klubie... przez ferie muszę opracować kilka lektur, które mam mieć do matury ustnej z polskiego. Też nie weim, jak sie za to zabrać.
OdpowiedzUsuńJa do ferii muszę pracę oddać. Z lekturami nie mam problemu, bo mam je przeczytane i w sumie w swojej pracy planuję tylko dwóch tekstów z podstawy programowej użyć.
UsuńA kolejne to już książki z domowej biblioteki mamy. Tu się zaczynają schody.
Padłabym jeśli miałabym zrobić chociażby jedno zdanie z chemii, a co do planu, to jeśli to w jakiś sposób by Ci pomogło mogę Ci przesłać moją prezentację z planem, może to Ci jakoś ułatwi sprawę.
OdpowiedzUsuńChemia zła nie jest, aczkolwiek jej szkolna schematyczność trochę nudzi.
UsuńO, jakbyś mogła to byłabym naprawdę wdzięczna *.* bo po przeczytaniu przykładowych planów w internecie mam w głowie większy mindfuck niż po wysłuchaniu niejasnych wskazówek polonistki.
Ja umierałam na chemii bo niestety, ale mało co z tego wszystkiego rozumiałam.
UsuńSpoko, mogę Ci podesłać materiały, tylko daj mi maila. ;)
Masz już na mailu, tym, który był podany w kontakcie. ;)
UsuńMiałam tak na informatyce :D dalej jestem z tego jednym wielkim jełopem i nie potrafię ogarnąć starszych wersji Worda *.*
UsuńDziękuję, kochana jesteś :*
UsuńDla mnie to żaden problem, wysłałam wszystko, może będzie Ci łatwiej jakoś to ogarnąć. Mi to pisał ktoś, sama chyba też bym nie ogarnęła.
UsuńPostaram się to ogarnąć w najbliższym czasie i coś stworzyć odnośnie swojego tematu.
UsuńJa bym nie potrafiła wczuć się w czyjąś pracę, temu wolę gotowców nie kupować.
A ja nie potrafiłabym tego napisać sama, potraktowałam to mechanicznie, wykuć, przeczytać lektury i iść to opowiedzieć.
UsuńW sumie po przesłaniu załączników wszystko stało się dla mnie klarowne, więc jeszcze raz dziękuję ;)
UsuńTeraz muszę tylko zmierzyć się z problemem, który nawiedza mnie od września praktycznie: gdzie ja, u licha, mam znaleźć tą cholerną literaturę przedmiotu? :D
Cieszę się, że jakoś mogłam pomóc. Dla mnie to w ogóle nie do ogarnięcia, kilka razy musiałam to poprawiać więc w ogóle cyrk jest z tym. ;)
UsuńNo, niestety... a i tak ta część matury aż taka ważna nie jest.
Usuńmożna napisać nawet pracę magisterską w tydzień, i przez połowę tworzenia pisać ją za kontuarem baru, gdzie się pracuje. więc z maturą nie ma aż takiej spiny, będzie dobrze. czy nadal liczy się zadania ze zbioru Krzysia Pazdro?:)
OdpowiedzUsuńambiwalencja. najczęściej ponoć próbujemy udawać, że czegoś nie chcemy i wtedy się zjawia. podła bywa, doprawdy.
lubię listy, możesz napisać do obcego człowieka:)
ach i tak, deszcz...ten idzie naprawdę pokochać. jak w piosence o uciekającym pociągu. tam zostaje tylko deszcz do kochania.
Praca magisterska na chwilę obecną dalej jest dla mnie czarną magią :)
UsuńZadania z Pazdro liczę na powtórkach z podstawowej matematyki. Na rozszerzeniu zarówno z matematyki jak i z chemii góruje “wielmożny“ Operon. Ambiwalencja rzeczywiście podła zmora człowieka, ale chyba... nie tak trudna do pokonania (jakby mi ktoś oddał słońce, zaraz bym sobie z nią poradziła).
Nigdy nie pisałam do zupełnie obcej osoby - obawiam się, że wyszłoby z tego zwykłe pitolenie o Szopenie :)
Mi by wystarczyło chociaż nauczyć się tolarancji deszczu... Z miłością to już przesada.
Ale niedługo nie będzie:) też, tak samo jak matura, nie jest ani troszkę przerażająca, ba, zdaje się banalna- jak już się to zaliczy, obroni, et cetera.
Usuńzadania z operonu? za moich- jednak dawnych, licealnych czasów, można tym sobie było, za przeproszeniem, tyłki podcierać XD z tym, że wtedy stawiano na zaliczanie laborek ( cudnie było wysadzić pracownię chemiczną, do dzisiaj uśmiecham się na to wspomnienie) a nie na kucie pod maturę. chociaż, to już była nowa matura, ale mam wrażenie, że z roku na rok jest coraz bardziej schematyczna. no mniejsza:)
a na matematyce królował zbiór pana Kiełbasy. cudne nazwisko.
może lampa kwarcowa? ponoć niektórym pomagaXD
cóż, to była jeno propozycja:)mi się zdarzyło...ale to była specyficzna sytuacja:)
a ja kocham. nie przesadzając. cóż, muszą być rozbieżności na tym świecie:)
Długo czy niedługo - wszystko w swoim czasie :) Dla mnie matura już dawno przestała być straszna - jest bardziej... nużąca.
UsuńI prawda li to, jest schematyczna. Temu tak bardzo mi się tego nie chce robić. Bo jaki ma sens kilkanaście razy to samo zadanie rozwiązywać, na maturze “zaszaleją“ i coś tam tylko w treści pozmieniają, że niby “inne“ i połowa zdających już ma minę z serii “Wtf, przecież myśmy tego nie przerabiali!!!“.
A Operon w mojej szkole góruje, bo szkoła ma umowę z wydawnictwem czy coś w ten deseń, to jak im darmówki dają, to po kiego mają z innych korzystać...
Tak, dać młodzieży pole do popisu w laboratorium - trzecia wojna światowa ;)
Nie, dziękuję - wystarczy mi nowa paczka gum do żucia ;)
To, że była to propozycja, to się domysliłam ;) Nie powiem, ciekawe dowiadczenie - pisać do praktycznie obcej osoby. Rzeczywiście, bardzo specyficzne :)
Mogłaby być harmonia - niech sobie pada w nocy, za dnia niech będzie sucho i myślę, że nikt na tym nie ucierpi :)
owszem, w sowim, z tym, że czas ucieka bardzo szybko, przynajmniej, teraz mam takie wrażenie.
Usuńwiesz, według nich na maturze masz działać jak robot XD minuta na zadanie, działasz schematem, a niech ci ktoś zmieni sposób rozwiązania-tragedia! hodujemy sobie edukacyjne roboty, co zdaje się być cholernie smutne.
my też mieliśmy ale...ale np. na rozszerzonej biologii tak naprawdę uczyliśmy się z Villego, słynnej biologii ze ślimakiem, starych podręczników z 4 letniego jeszcze liceum....operon był dodatkiem:)
oj, wcale nie wojna, po prostu czasem pipeta przecieka XD
życie to kolekcjonowanie doświadczeń:)
i gdyby padało tylko w nocy- któż by wiedział, czym jest tęcza?:>
Taki urok starzenia się - czas wręcz namacalnie przecieka przez palce. Już nawet kalendarze przestałam kupować - ot tam, zbędna matura i przy okazji niezbyt motywujący rekwizyt.
UsuńWeź ty mi nie mów o tych sposobach rozwiązywania zadań... Co ja ostatnio liczyłam...? O, entalpię! To sobie wymnozyłam na kalkulatorze wynik, spieszyłam się, więc napisałam końcowe działanie i wynik. To afera, bo miałam wszystko rozpisać (włączając w to działania typu mnożenie jakiejś entalpii tworzenia przez minus jeden o.O). Ah, powiedziano mi, że komisja osądzi, że napewno ściągałam...
Ja na biologię już nie chodzę, ale jak przez dwa lata uczęszczałam to książek uzywaliśmy tylko do oglądania ilustracji. Nasz nauczyciel to istna skarbnica wiedzy. Do dzisiaj z uśmiechem przeglądam swoje stare zeszyty, gdzie koło notatek ołówkiem pełno mam zapisanych różnych ciekawostek. Myślę, że jak ktoś już uważa na jego lekcjach, starannie rozwiązuje ukladane przez niego maturki to rozszerzoną biologię ma na bank bardzo dobrze zdaną.
Jaaasne, mam wrażenie, żeście tam nawet niczego nie miareczkowali :D
Z pewnością doświadczenia biją na głowę najlepsze znaczki pocztowe :)
Ojj tam, teraz tęczy w ogóle nie dostrzegam za dnia, a pada już trzecią lub czwartą dobę.
ej, nie jestem aż tak stary XD tylko mogę więcej już patrzeć z sentymentem wstecz.
Usuńi zawsze tak mówią. mi to się zdarzyło na studiach nieraz, udowadnianie "nie, panie docencie, nie ściągałem, tylko w głowie policzyłem". no wiary nie dawali, trzeba było dwa razy udowadniać, że można zaliczenie do indeksu wpisać. ale, przynajmniej bywa wesoło, póki to o życiu nie zaważy w jakiś sposób.
cóż, tacy nauczyciele to skarb. i to prawdziwy, pochodzę z tzw. pedagogicznej rodziny i byli uczniowie nadal odwiedzają dziadków. potem można być po prostu wdzięcznym:)
aj tam, miareczkowanie. kto by się przejmował XD gorsze było, jak na studiach po laboratorium jeździliśmy ciuchcią z krzeseł. albo biegaliśmy w samych kitlach i bieliźnie. długo by mówić:)
tylko tyle? na pewno nie służyłaby ci pora monsunu w Indiach XD hm, mogę się chyba cieszyć niby, że u mnie pada namiastka śniegu.
Nie określiłam Ciebie bezpośrednio jako starą personę, młodym, bądź co bądź można być w każdym wieku, starości to się zresztą tak samo tyczy - co kto lubi ;)
UsuńCóż, tylko że ja nie mam zamiaru po komisjach później jeździć. Zresztą, nawet nie ma po co - kasa na dojazd pójdzie, nerwy się "lekko" naderwą, a oni mi powiedzą, że "ocenili mnie według obowiązujących procedur, klucz jest, jaki jest i nie mogą nic zrobić". Może dodadzą jeszcze, że im "przykro".
Faktycznie, skarb wielki. Moja nauczycielka z chemii też jest niczego sobie... z tą różnicą, że ona jest dyrektorką... :/ nie raz, nie dwa odpadało nam po 5 godzin fakultetów, bo na jakieś delegacje wyjeżdżała... Nie raz, nie dwa po prostu rzuciła nam kserówkami i pobiegła z powrotem do gabinetu, bo musiała coś załatwić. Potem oczywiście stara się to nadrobić. Szybko i dosyć chaotycznie... Masakra jakaś...
Ło, słodki Jezu, ciuchcia? Really? :D Z drugiej strony lepsze to niż oblanie kogoś kwasem siarkowym sześć jak to u mojej cioci na studiach było...
Żebyś wiedział, że by mi nie służyła. Szlag by mnie tam szybko trafił na miejscu ;)
wiesz, to już przewrażliwienie, gdy człowiekowi bliżej do 30 niż do 20 XD
Usuńto fakt, nie ma sensu się szarpać, czasem lepiej kark przed systemem ugiąć i nie martwić się, że ma się wiedzę, a problemy są z innych powodów.
no, dyrektor to troszkę gorzej. bo to nie jej wina, że musi biegać nagle po kuratoriach, zajmować się milionem innych spraw- a nie tylko edukacją swoich podopiecznych. miejmy nadzieję, że mimo to z chemią pójdzie wam dobrze:)
to akurat znajoma z roku z jednej z uczelni oblała sobie ręce kwasem ale...nie ma żadnego śladu. nie wiem, jakim cudem, kolba jej pękła w rękach, sama z siebie- i nic. cud jakiś.
w ogóle widzę, że wszyscy ostatnio zgodnie z nazewnictwem wyznaczonym przez UPAC mówią/piszą XD
a mi będzie się podobała, jak mnie w Indiach dorwie XD
aham aham...czyli mam oczy jak sadza z pieca XD dla mnie to błękit, nie inaczej. ale to już pewnie też pryzmat właśnie osobistych skojarzeń, legend i baśni, które we mnie wlano:)
Usuńśnieg w listopadzie jest mroczną zimą przez wspomnienia o pewnym pogrzebie, ten w maju- może być zabawny XD chociaż, jak nas śnieżyca w środku lata złapała kiedyś w górach, co prawda nie polskich, ale jednak, to nie było tak zabawnie. anomalie, nie ma co:)
ja nie noszę bo zasadniczo nie marznę, nie przeziębiłem się...jakoś od 14 roku życia:) więc wychodzi na moje:)
i cóż, do tego właśni to się sprowadza:)
Czyli jak będziesz zbliżał się do czterdziestki to masz zamiar ludzi po oczach drapać? ;>
UsuńNo właśnie z tą chemią to... różnie jest. Tyle, że dużo osób uczęszcza na korepetycje... Mi też by się takowe przydały z niektórych działów, ale cóż... nie stać mnie :x
To koleżanka miała szczęście. Może kwas był jakiś oszukany? ;>
Bo w przypadku tamtej “ofiary“ były dwie operacje plastyczne, a blizny jeszcze są widoczne...
Miłego pobytu w Indiach :D
Nie wiem, jakie masz oczy, nie widziałam :D
UsuńNo tak, bajeczki z czasów przedszkolnych i wczesnej podstawówki jednak robią swoje. ;) Zresztą, grunt to być zgodnym z własnymi wyobrażeniami.
Naprawdę nie przeziębiłes się od czternastego roku życia? Ło boziu, stalowe to zdrowie masz :)
nie, raczej nie, akurat okulistyka mi się nigdy nie podobała XD
Usuńa korepetycje na zasadzie wymiany umiejętności? na przykład swojego czasu udzielałem lekcji gry na gitarze albo na skrzypcach w zamian np. właśnie za naukę języka rosyjskiego, albo lekcje jogi za lekcje reiki i takie tam. może w czymś takim poszukać? ludzie czasem pomagają sobie i bez pieniędzy, powrót do źródeł, transakcje handlu wymiennego:)
no właśnie nie był, bo doświadczenia wszystkie na nim wychodziły et cetera. no, może pancerna jakaś jest XD patrząc po niej- to całkiem możliwe:)
i dziękuję, do tego troszkę czasu, bo w przełomie maja i czerwca sie wybieram:)
i czarne, stety albo niestety:)
mam stalowe ( nie licząc gryp żołądkowych, ale to dzieci łatwo zarażają) pewnie przez tryb życia:) albo mam po prostu szczęścia dużo XD
Tyle ludzi odzywa się do ciebie tutaj. Może to umknie przed sprzecznościami, i spełni jednocześnie pragnienie ciszy i słów? Czy to byłoby zbyt proste?
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, wiem coś na temat nietkniętych planów i obietnic. Powodzenia na maturze.
Całe życie, wbrew pozorom, jest proste, tylko my sobie je komplikujemy. Jak ja w swoim postępowaniu. Prawda jest taka, że (nie)czekałam na wiadomości od k o n k r e t n y c h osób. Ale posiadanie bloga i tak licznej blogowej braci też raduje moje serce.
UsuńDziękuję, myślę, że mimo wszystko dam radę :)
Ciężki wieczór miałaś.. Nie może być zbyt prosto.
OdpowiedzUsuńGdybym sobie nie komplikowala co niektórych spraw to może byłoby bardzo prosto...
UsuńCzasami mną też targają takie sprzeczności.. a chyba najczęściej ta - chcę i boję się..
OdpowiedzUsuńU Ciebie deszcz, u mnie mróz i śnieg.
Strach to potrafi czasami nieźle wszystko skomplikować... Najlepsze jest to, jak tak przyjrzeć się niektórym naszym obawom z boku i okazuje się, że tak naprawdę nie ma powodu do strachu.
UsuńJestem tak zdesperowana, że już bym śnieg wolała :)
Dokładnie - tak, jak w tym cytacie - "strach przed cierpieniem jest większy niż samo cierpienie" - coś w tym jest.
UsuńU mnie mróz -8
Bo bojąc się tak naprawdę tylko przyciągamy do siebie nasze lęki.
UsuńMam dla Ciebie kilka rad, których wcale nie musisz słuchać, ale mogą pomóc ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - posprzątaj kubki, czekoladę i resztę Podobno kto ma porządek na biurku, ten ma porządek w głowie. :)
Po drugie - napisz ten list. Skoro i tak się nie uczysz to chociaż zrób coś na co masz ochotę. Po prostu go napisz, później się zastanowisz czy go wysłać.
Po trzecie - motywacja mojego nowego wynalazku: bloga Gosi Szmoczyńskiej, oto link: http://zyciepelnemozliwosci.pl/5-sprawdzonych-sposobow-na-zwiekszenie-motywacji?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+ZyciePelneMozliwosciBlog+%28%C5%BBycie+Pe%C5%82ne+Mo%C5%BCliwo%C5%9Bci+|+Blog+|+Ma%C5%82gorzata+Smoczy%C5%84ska%29
Materiał krótki i naprawdę pomaga - wypróbowałam i polecam ;)
I najważniejsze: przede wszystkim musisz chcieć ;)
Ja nie potrafię znieść takiego pedantycznego porządku na biurku - zawsze musi się coś na nim walać: podręczniki, zeszyty, notatki itd.
UsuńAle kubki już spoczywają w zmywarce. Czekoladę wyżarła mi siostra :)
List... Właśnie, musiałabym mieć jasno określonego adresata - taki po prostu list do nikogo to w moim wydaniu nie wypali.
Dziękuję za link, mam nadzieję, że jutro uda mi się zapoznać z treścią tego materiału :)
Nie mówię o pedantycznym porządku, ale o takim porządku że jest miejsce by przy tym biurku usiąść ;p I ochota ;p
UsuńList. A co naprawdę leży Ci na sercu? O czym chciałabyś napisać? Ja kiedyś chciałam napisać list do mojego przyszłego męża. I gdzieś kiedyś w jakiejś piosence hip hopowej, albo usłyszałam, albo się przesłyszałam, ale było: "Jeszcze cię nie znam, a już się w tobie zakochałem". Te słowa siedzą w mojej głowie i są po prostu czymś czego nie potrafię określić. Wnoszą taką nową jakość do serca, do myśli, zwłaszcza o przyszłości... Bo jeszcze go nie znam, ale wiem, że to będzie ktoś niesamowity...
U mnie to tak wygląda: na biurku mam porozwalane wszystkie szkolne "rekwizyty", nie widać ani skrawka wolnego miejsca. Gdzie się uczę? W kuchni odrabiam prace domowe (bo najlepszy zasięg wifi i najbliższej do kuchenki - mogę sobie zrobić kolejną z rzędu herbatę ;)), powtarzam w łóżku ;P
UsuńHm... Szczerze, mogę pisać o wszystkim i o niczym... Gdy pisałam do przyjaciół listy w wakacje, na jednej stronie opisałam L. faceta sprzedającego hot dogi na rynku w Bonn, po czym przeszłam do opisywania moich poczynań z longboardem. P. z kolei opisałam szczegółowo całe niemieckie wesele i nagle zmieniłam temat na temat zamiłowania Niemców do aktywnego trybu życia ;)
List do męża... urocze ;) Ja tam za mąż wychodzić nie planuję ;)
Ten patent z herbatą jest dobry, mi się też czasem nie chce chodzić na górę i z powrotem po tą herbatę ;p
UsuńAle u mnie w pokoju jest najcieplej, w kuchni bym zamarzła no i lubię mieć spokój przy nauce, nie lubię jak ktoś się kręci ;)
Może skoro tak lubisz pisać listy to zacznij prowadzić bloga w formie listu? :D
Ja narazie też nie mam żadnych planów małżeńskich, ale nie chciałabym być do końca życia sama. Tylko, że do bycia z kimś trzeba się nadawać, a ja się chyba nie nadaje ;)
A dużo piję herbaty w ciągu jednego dnia ;)
UsuńJa właśnie nie nadaje się do zgodnej syntezy :P
ja też miałam wiele do zrobienia, wiele rzeczy do nauki... nie dziwię Ci się. nawet przed feriami jeszcze bardziej się nie chce.
OdpowiedzUsuńMoje województwo ma ferie na ostatnim miejscu - do tego czasu mam jeszcze tyle sprawdzianów zapowiedzianych, kolejne próbne matury... A w pierwszym tygodniu ferii będę mieć kursy z matematyki, więc ciekawie się to wszystko zapowiada, nie powiem...
Usuńczesc co tam? ;)
OdpowiedzUsuńno coz w haosie tez jest spoosb ogarniecia rzeczywistosci ;)
ooo chemia jak milo ;) na co sie wybierasz?
No hej, marznę ;p teraz oryginalne pytanie: A tam? :D
UsuńW końcu “Na początku był chaos“ i w miarę coś ogarniętego (powiedzmy) się z niego wydostało ;)
Jeżeli zdecyduję się na studia w Polsce to najprawdopodobniej inżynieria chemiczna :)
Znam ten stan. Mam go przez cały czas. I weź się tu człowieku zmotywuj XD
OdpowiedzUsuńCiężko. Nawet baaardzo ciężko ;P
Usuńja powinnam w końcu zacząć robić zadania z matematyki, bo matura sama się nie zda. w trzeciej klasie nie można niczego odłożyć na następny rok, kurczę...
OdpowiedzUsuńA no nie można - i tu tkwi pies pogrzebany...
UsuńSpokojnie, dasz sobie radę. :) Czasem trzeba trochę odpocząć i tyle. Zaraz Ci przejdzie i znów będziesz miała energię do działania.
OdpowiedzUsuńJa to bym mogła odpoczywać dwadzieścia cztery na dobę :P
Usuń