I will be here, don’t You cry
Szare, mgliste przedpołudnie.
Właśnie skończyłam czwartą lekcję. Korzystając z tego, że na kolejnej godzinie
lekcyjnej miałam mieć „okienko”, postanowiłam ten czas poświęć na krótki spacer
po parku. Nie wiem, czemu akurat tam mnie pociągnęło – do tego burego,
wilgotnego miejsca, gdzie prawie na każdym kroku o tej porze dnia skazana
jestem na mordercze spojrzenia posyłane z oczu gimnazjalistów-indywidualistów,
którzy samowolnie postanowili sobie już odpocząć od szkoły.
Nie byłam jednak w
stanie przejść więcej, niż kilkadziesiąt metrów – nieprzespana noc, którą
poświęciłam na doczytanie lektury i zrobienie paru zadań na fakultet z
matematyki oraz, chcąc nie chcąc, zamartwianie się o Niego coraz bardziej dawała mi się we znaki i obawiałam się, że w takim
stanie nie wytrzymam do tej „cudownej” 15.40, kiedy to kończy się moja ostatnia
czwartkowa lekcja.
Zmarnowana usiadłam
na ławce, skryłam twarz w dłoniach i starałam się myśleć o czymś przyjemnym – w
tamtej chwili jedyną przyjemną myślą była wizja ciepłego łóżeczka i minimum 6
godzin spokojnego snu.
Nagle usłyszałam
nieznaczny tupot. Lekko przestraszona gwałtownie uniosłam głowę i ujrzałam
przed sobą uroczego, może dwuletniego chłopczyka o tak ślicznych zielonych
oczach, że na moment zasłoniły mi one cały otaczający mnie świat. Chyba jeszcze
nigdy nie widziałam tak cudnych tęczówek. I te iskierki dziecięcej wesołości
swawolnie w nich tańczące.
Ku mojemu zdumieniu
dziecko... pogłaskało mnie po głowie. Nie wiedziałam, jak zareagować, na moje
usta jednak momentalnie wpłynął szeroki uśmiech, którym bez skrępowania
obdarzyłam chłopczyka – on też się do mnie uśmiechnął.
Kilka sekund później podbiegła
do nas wyraźnie zaaferowana mama szkraba (nie miała zielonych oczu jak jej
synek). Przepraszała. Aczkolwiek, było to zbędne. Ta krótka chwila: te oczy,
ten dotyk dziecięcej rączki na moich, przesiąkniętych wilgocią, włosach, ten
uśmiech – wszystko to sprawiło, że dostałam dziwnego zastrzyku energii, którego
działanie trwa do teraz. I uśmiech nie zszedł mi ani na krótką chwilę z buzi.
Dzieci są takie szczere... (dlatego też trochę mnie przerażają)
OdpowiedzUsuńJa właśnie cenię w nich tą subtelną szczerość i brak zbędnych zahamowań.
UsuńMówią to, co myślą... A nie zawsze są to miłe rzeczy.
UsuńNiestety, prawda nie tylko w oczy kole. Często bardziej po zetknięciu z nią boli nasze serce.
UsuńA nikt tego nie lubi...
UsuńNiestety...
UsuńBóg jest wszędzie i zawsze jest wtedy, kiedy Go potrzebujemy - to On był tym chłopczykiem. :)
OdpowiedzUsuńchciał dodać Ci otuchy.
Doszłam do podobnych wniosków i już podziękowałam Bogu za to, że cały czas dodaje mi otuchy.
Usuńcieszę się. trzeba jedynie szerzej swoją wrażliwość otworzyć, swoje wnętrze.
UsuńCzasami to jest dosyć trudne...
UsuńNiesamowite zdarzenie :) Może to nie przypadek, że dzieciak ten znalazł się w tym samym miejscu o tym samym czasie, co ty...
OdpowiedzUsuńOsobiście w przypadki nie wierzę, więc myślę, że to zdarzenie miało swój cel :)
UsuńZawsze podobały mi się oczy malutkich dzieci, nie ważne, że zazwyczaj zielone mi się nie podobają, to małe dzieci mają cudowne oczka. ;)
OdpowiedzUsuń+ mam za sobą kilka prawie nie przespanych nocy. Pół godziny, godzina i nocka z głowy.
Takim dziecięcym oczętom nie odmówi się niczego, oderwać własny wzrok od nich też jest trudno, co czasami komplikuje sprawę, gdyż niektóre dzieci potrafią spojrzeniami przeszyć człowieka na wskroś :)
UsuńJa mam nadzieję, że od następnego weekendu zacznie się to odkrecać, bo ten brak snu coraz bardziej się na moim zdrowiu odbija.
Żebyś wiedziała. Każde dziecko ma tak wyjątkowo śliczne oczka, że aż nie sposób odmówić albo się złościć...
UsuńNo ja mam to samo...
I dlatego mogą sobie na tyle pozwolić - bo aż żal widzieć w tych oczkach smutek.
UsuńMam nadzieję, że też będziesz miała okazję do zregenerowania sił.
Dokładnie...
UsuńJa też mam taką nadzieję...
A czeka Cię coś ciężkiego w następnych dniach?
UsuńNa całe szczęście nie.
UsuńTo jest duża szansa, że niebawem poczujesz się lepiej.
UsuńChyba po prostu dzisiaj postaram się to odespać. ;)
UsuńMoże pogoda Ci w tym pomoże :)
UsuńW sumie ujmujące!
OdpowiedzUsuńSkłaniające do refleksji.
UsuńDzieci poznają się na dobrych ludziach.
OdpowiedzUsuńEwentualnie na zagubionych ;)
UsuńMyślę, że dzieciaki i zwierzęta wyczuwają dobre serducha :)
UsuńPotrzeba obdarowania miłością i otrzymania jej, daje im taką zdolność. ;)
UsuńI te nieskazitelne serduszka :)
UsuńNie mając pojęcia o życiowych dylematach...
UsuńO którym ich tak prędzej czy później się przekonają. Co za śmieszny życiowy paradoks.
UsuńNiestety, ale przeważnie wychowanie polega na etykietkowaniu... dzieci nie znają zła, jednak potem pewne sytuacje sprawią, że doo ich duszy zapewne wedrze się strach i pesymizm.
UsuńAle jest to potrzebne by nie zginęły w świecie.
UsuńCzy ja wiem... znaczy, ogólna wiedza może być, ale coraz częściej mam wrażenie, że gdyby człowiek nie rozdzielał wszystkiego na “dobre“ i “złe“, to by mógł znacznie więcej osiągnąć.
UsuńKiedyś nawet dobro w nadmiarze się nudzi. Musimy znać zło. By docenić co mamy. By potrafić dobro nazwać dobrem. Wszystko jest skonstruowane tak, by był w tym sens. Mniejszy bądź większy.
UsuńTo prawda, wszystko ma swój sens. Ale, szczerze, to my kreujemy swój świat. My ustalamy, czy coś jest dobre, czy złe. Warto o tym myśleć w codziennym życiu.
UsuńTak. Ale również o tym, że wiele rzeczy zostało już wykreowanych bez naszego udziału.
UsuńWierzę, że Wszechświat wie, jak ma wygladać moje środowisko adekwatne do misji, jaką pełnię w tym wcieleniu.
UsuńNo chyba dlatego Twoje życie właśnie tak wygląda.
UsuńMożliwe, aczkolwiek dalej nie potrafię znaleźć sensu co niektórych sytuacji czy zdarzeń...
UsuńCzas. Tylko i wyłącznie. Nie od razu wszystko jest jasne. I masz czarne na białym.
UsuńSą jeszcze kolory - życiowe dopełnienie.
UsuńW zależności jak pokolorujemy :)
UsuńNajlepiej niezmywalnymi farbami ;)
UsuńMasz takie? ;)
UsuńNo właśnie obecnie mam w posiadaniu jakiejś kiepskiej jakości - pewnie chińskie ;P
UsuńJa mam farbki... ale da się je zmyć, bu! :P
UsuńTo może marker? ;>
UsuńMały gest, a potrafi rozweselić :)
OdpowiedzUsuńNie powiem, bardzo dodał mi otuchy wczoraj :)
UsuńSzkoda, że tak mało jest takich sytuacji :)
UsuńMoże to przez niż demograficzny? :p
UsuńMożliwe ;P
UsuńI cóż tu zaradzić... ;D
UsuńWprowadzić wzmożoną produkcję? ;D
UsuńOd razu hurtową :D
UsuńNajlepiej ;D I od razu emerytury może będą większe (hahaha! ;D).
UsuńŻebyśmy jeszcze dożyły wypłaty naszych emerytur :P
UsuńDzieci potrafią poprawić humor, centralnie.
OdpowiedzUsuńTeraz znów by mi się ten szkrab przydał. Szkoda, że się jego mamy nie zapytałam, czy nie potrzebuje opiekunki na weekendy.
UsuńChodź do mnie, zabiorę Cię do chrześnicy. Cudowna jest.
UsuńDobrze, a daleko mam do Ciebie?
UsuńA skąd jesteś?
UsuńOpolskie, bliziutko granicy z Czechami.
UsuńZachodniopomorskie, prawie nad samym morzem.
UsuńNo to spory spacer mnie czeka.
UsuńKilka dni i jesteś! :)
UsuńEwentualnie tygodni :D
UsuńUwielbiam dzieciaki <3 w każdych sytuacjach
OdpowiedzUsuńCiężko jest ich nie ubóstwiać - wg mnie przynajmniej :)
UsuńCoś w tym jest. Czasami jak dziecko tylko się uśmiechnie do mnie to od razu mi lepiej :) A jak mi powie "dzień dobry" to już w ogóle :)
OdpowiedzUsuńJa czasami się peszę, gdy mi dzieci na klatce schodowej mówią “Dzień dobry“ :D wolałabym zwykłe “cześć“ - tak też im odpowiadam. Chyba części z nich nawet się taki rodzaj powitania spodobał.
UsuńMam tylko nadzieję, że nie stosują go np. w przypadku bardziej wiekowych mieszkańców naszej kamienicy :)
To lepiej uczyć ich od małego wysokiej kultury :p A może czujesz się staro, jak dzieci mówią "dzień dobry" ? :)
UsuńNie ukrywam, tak właśnie się czuję :D
UsuńU mnie jest na odwrót to wyglądam na mniej niż mam i jak jakieś dziecko mi tak powie to jestem wniebowzięta i tak dojrzale się czuję :D
UsuńHaha? czyli dzieciaki widzę podwyższają Twój poziom dumy :D
UsuńMalec wyczuł, że jesteś wspaniałą osobą. Pewnie też pomyślał, że Ci smutno, więc chciał pocieszyć :) Dzieciak jak z bajki.
OdpowiedzUsuńChciałabym codziennie spotykać takie młode, pozytywne duszyczki - same ich osoby napawają mnie radością :)
UsuńSzczery dziecięcy uśmiech jest najpiękniejszy, wypływa prosto z serca :)
UsuńMiłość w takim uśmiechu jest wręcz namacalna :)
UsuńTak, pozwala wierzyć, że owo uczucie mimo wszystko istnieje :)
UsuńOno zawsze istnieje, tylko ludzie nie zawsze potrafią je dostrzec i przyjąć.
UsuńI za to właśnie uwielbiam dzieci. Potrafią sprawić, że na twarzy dorosłych pojawia się uśmiech. Zarażają swoją wielką wiarą w życie. :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Dzieci to istotki wnoszace w życie dorosłych radość i nadzieję.
UsuńJaki kochany :) Dzieci bywają urocze, chociaż czasem doprowadzają mnie do szewskiej pasji.
OdpowiedzUsuńUwierz mi - dorośli są nie lepsi :)
UsuńA to wiadomo ;)
UsuńDzieci są wspaniałe. Że też ja nie mam takich przygód :)
OdpowiedzUsuńKto wie, co jeszcze może Cię spotkać w życiu ;)
Usuń