Zakochany Kolego!
Nawet nie wiesz jak
bardzo tęsknię za naszymi normalnymi rozmowami. Rozmowami o wszystkim i o
niczym jednocześnie. Lubiłam jak buntowałeś się, że moje wiadomości są zbyt
długie, zbyt „rozbudowane”, że „piszę jak nauczycielka”. Jednocześnie nie
chciałeś, bym to zmieniała. Pamiętasz nasze letnie wygłupy przez telefon? Gdy
zadzwoniłeś do mnie „lekko” pijany z prośbą o to, bym nauczyła Cię liczyć do 10
(„(...) zapomniałem, jaka cyfra jest po 8 (...)”)? Gdy zawsze potrafiłeś
nawiązać każdy temat naszych konwersacji do wybranych piosenek Happysadu? Gdy
dzwoniłeś do mnie siedząc w gronie znajomych i koniec końców to z nimi więcej
przegadywałam, niż z Tobą...
Mam wrażenie, że od tamtych czasów minęły długie lata –
tymczasem było to zaledwie kilka miesięcy.
Jak jeszcze niedawno wysyłaliśmy do siebie po kilkadziesiąt
sms-ów dziennie, tak od drugiej połowy września było ich nie więcej jak
może piętnaście na głowę...
Bo pojawiła się w
Twoim życiu wymarzona dziewczyna... I naprawdę, cieszę się Twoim szczęściem, bo sama
wiem, jakie to cudowne uczucie – być zakochanym, móc dawać miłość i brać równie
śmiało.
Jednak Ty jakoś... zdziwaczałeś. W ogóle przestała Cię
interesować nasza znajomość, co mnie dosyć mocno zabolało. Myślałam, że jesteś
inny. Że akurat nasze koleżeństwo jest silne, tak bardzo pokładałam w nie
nadzieje...
A może to ze mną coś nie tak? Bo w końcu potrafię podzielić
swój czas między Ukochanego, przyjaciół, rodzinę, bliższych, dalszych
znajomych. Rozmawiając z innymi nie wypisuję „hymnów pochwalnych” na Jego cześć
(jak Ty robiłeś to podczas ostatniej „rozmowy”, a gdy w końcu próbowałam
zagadnąć o jakiś inny temat, odpisałeś mi: „ :) „), tylko skupiam się
na określonym rozmówcy i jego problemach... Może jestem za słabo zakochana?
Nie, to bzdura...
Znów zbyt
przywiązałam się do kolejnej osoby – do Ciebie. To jeszcze stare uczucie, bo
poznaliśmy się, gdy byłam słabsza, gdy potrzebowałam czyjegoś towarzystwa, by
poczuć się pewniej. To, że się w pewnym stopniu zmieniłam nie oznacza, iż
pragnę, by teraz wszyscy bliscy mi ludzie zaczęli mnie opuszczać, bo nagle
stałam się wielce niezależna!
Tęsknię za Tobą, mój nienormalnie Zakochany Kolego...
przykre uczucie...
OdpowiedzUsuńjest się jak rodzeństwo, a zachowujecie się jak para. tak szczerze, to ja to lubię. sama mam takiego przyjaciela. nie zniosłabym, gdyby tak zaczął mnie ignorować...
Właśnie teraz zastanawiam się, czy między nami kiedykolwiek była przyjaźń, skoro tak to obecnie wygląda, czy tylko koleżeństwo.
UsuńBo mam takiego prawdziwego przyjaciela i on mnie nie opuścił, mimo że sam ma problemy sercowe i też coś tam w szkole...
Też bym się zastanawiała. Nie próbowałaś z nim o tym porozmawiać?
UsuńNie mam z nim kontaktu chyba od kilku dni... Poza tym, zaczynam odczuwać jakieś bariery, które utrudniają mi bycie szczerą w stosunku do niego...
Usuńto może czas złamać te bariery i na chama się wepchać, aby postawić sprawę jasno? inaczej będziesz strasznie męczyć... lepiej brutalnie czasem postawić na swoim.
UsuńNa chama to ja już do niego napisać próbowałam.
UsuńA znam go trochę... wiem, jakie ma wysokie mniemanie o sobie - jeszcze pomyśli, że się w nim zakochałam i to dopiero będzie...
nie przepadam za typami takich ludzi; chcesz dobrze, chcesz coś wytłumaczyć, a oni wszystko sprowadzają do siebie. to może wręcz przeciwnie? nie odzywaj się? może zauważy Twoją nieobecność...
UsuńOn taki zawsze był, tylko że miał jeszcze sporo pozytywnych cech, które skrywaly tą jego pychę. Zresztą, nikt doskonały nie jest...
UsuńChyba nie mam innego wyjścia. Nawet myślałam sobie nad wykasowaniem jego numerów, by mnie nie kusiły...
nikt nie jest doskonały, prawda.
Usuńz tym wykasowaniem numerów to dobry pomysł. ja niedawno robiłam takie porządki w telefonie. dość sporo ubyło...
Możemy sobie przybić piątkę. Ja nie tyle robiłam to w samej książce telefonicznej, co na gg - moja lista kontaktów zmniejszyła się wręcz do niezbędnego minimum. Aż czasami tak dziwnie - nie musieć jej tak w nieskończoność przewijać, by znaleźć osobę, z którą chciałoby się w danym momencie porozmawiać.
Usuńtak, dokładnie.
Usuńale przynajmniej wiadomo z kim utrzymuje się nadal kontakt i tę znajomość można jeszcze utrzymywać.
I teraz tylko mieć nadzieję, by na tych numerach, a tym bardziej samych osobach, nie zastosować opcji “Usuń“.
UsuńTak, bo akurat zależy mi na tych osobach i chciałabym z nimi utrzymywać kontakt. Mimo, że jestem bardziej typem samotnika i obracam się w małym kręgu.
UsuńZawsze lepiej jest mieć mały krąg dobrych przyjaciół/znajomych, niż obracać się w tłumie faryzeuszy.
UsuńMoże się opamięta... Jeżeli był to prawdziwy przyjaciel to na pewno zrozumie. Rozmawiałaś z nim o tym? O tym co teraz czujesz, że widzisz jak Cię traktuje?
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to prawdziwy przyjaciel... Mam takiego i wiem, że nie zrobiłby mi czegoś takiego.
UsuńTymczasem z tym Kolegą to jest taka sytuacja, że znów kontakt nam się urwał (tzn. od przestał odpisywać w trakcie rozmowy) i podejrzewam, że znów się nie będzie się długo odzywał. A im dłużej to trwa, tym bardziej ja zaczynam zamykać się przed tym człowiekiem.
Rozumiem, że wiele dla ukochanej osoby, ale dla Ciebie czas też powinien się znaleźć. W szczególności po tych wszystkich chwilach jakie tutaj opisałaś...
OdpowiedzUsuńMoże dla niego to nic nie znaczyło... może ja znów sobie za dużo wyobraziłam... mam czasami wrażenie, że czasami ciężej jest utrzymać zwykłe koleżeństwo/przyjaźń niż miłość...
UsuńNie wyobrażam sobie olać moich znajomych, bo mam K. Zresztą ja mam na tyle komfort, że K. ich zna i wie jak dużo dla mnie znaczą, nawet jeśli większość z nich to faceci. Nie umiałabym tego zrobić i nie rozumiem jak ktoś może to robić...
UsuńJa też mam B., a nie olewam moich przyjaciół - a na co dzień mam z nimi taki sam kontakt jak z B., głównie przez gg.
UsuńGłupio wyszło. Tak jakby nagle przestał Cię potrzebować...
OdpowiedzUsuńMoże przestał...
UsuńWięc i Ty musisz sobie dać radę bez niego.
UsuńTeoretycznie, powinnam dać, bo wciąż otaczają mnie cudowni ludzie, ale jednak każdy z nich ma w moim umyśle i sercu jaskieś osobne, własne myśli. I nikt inny nie zapełni tej pustki...
UsuńZnam to uczucie. Przywiązujesz się do kogoś, a on znika i zostaje dziura w sercu...
UsuńI bardzo trudno tą dziurę załatać... przeważnie brakuje do tego odpowiednich nici... i chęci...
UsuńNie zawsze da się to zrobić. Najlepszym na to lekarstwem jest chyba czas, chociaż do końca się tego wyleczyć nie da.
UsuńGdyby sytuacja była pewniejsza, to bym mogła nawet go pożegnać w pewien sposób, a tu nie wiem, czy on się już nigdy nie odezwie, czy może jak pewnego dnia będzie mu się nudzić, to ot tak do mnie napisze, żeby na krótko zapchać sobie wolny czas...
UsuńZnając życie, przypomni sobie dokładnie w tym momencie, w którym będzie Ci się wydawało, że już się z tym uporałaś. Taka złośliwość losu.
UsuńNajprawdopodobniej tak właśnie będzie... eh, co za ironia, pomyśleć, że narzekał mi na to samo w przypadku mojej młodszej siostry... Tylko że oni do siebie się już w ogóle nie odzywają.
UsuńChyba tak jest lepiej, niż spotykać się od od czasu do czasu tylko po to, żeby zapchać sobie czas i udawać, że nic się nie stało.
UsuńAkurat nas dzieli ponad 50 km, więc raczej do spotkania prędko nie dojdzie, o ile w ogóle jakieś jeszcze kiedykolwiek się wydarzy...
UsuńŚwiat jest mały, więc nic nie jest przesądzone.
UsuńCóż, przewidywać przyszłości nie potrafię, nie wiem, co mnie czeka. Postanowiłam jakoś powoli odklejać go od swojego życia, bo widzę, że nic dobrego nie na z trzymania go przy sobie na siłę. Boli w cholerę, ale jego obecność jest niczym dokuczliwa drzazga...
UsuńSmutne...
OdpowiedzUsuńDobijające...
Usuń:(
UsuńYh...
UsuńMiałam identyczną sytuację. A nawet gorszą. Bo mój przyjaciel w ogóle przestał się odzywać. Wybrał ją, chociaż nie musiał wybierać między nami. Przykro mi było, zwłaszcza, że nie napisał mi nawet życzeń na urodziny ani na święta...
OdpowiedzUsuńWiesz, nie wiem czy on by się do mnie w ogóle odzywał, bo właściwie sama do niego napisałam (bo o tym, że jest w związku to dowiedziałam się od przyjaciółki, która też ma/miała z nim jakiś kontakt). To zaczął pisać arie na temat swojej dziewczyny, po czym sam przestał odpisywać, mimo że grzecznie mu odpisywalam, iż cieszę się jego szczęściem, blablabla.
UsuńDrugi raz on napisał, ale sytuacja identyczna, w dodatku poszło na nią może z 8 smsów łącznie...
A teraz milczy... Przyjaciel tak się nie zachowuje...
Ja napisałam mu kiedyś w smsie głupie "co tam?", tylko tyle a jego dziewczyna napisała mi, że mam do niego więcej się nie odzywać :/
UsuńWidocznie Twój przyjaciel jest mega zakochany i jego dziewczyna przysłoniła mu cały świat. Na początku to się często zdarza, sama to przerabiałam ale kiedyś trzeba się opamiętać.
Yyy... okey, bardzo mądra ta jego dziewczyna...
UsuńJest strasznie zakochany, może dlatego, że to jego pierwszy dłuższy związek, ale no... ja też zakochana jestem, a nie olewam bliskich...
Miłość przysłania czasem świat do tego stopnia, że robi z ludzi idiotów ;/
OdpowiedzUsuńPytanie: czy to miłość, czy tylko zauroczenie...
UsuńMiłość raczej takich szkód nie wyrządza...
Skoro on się tak zachował, niezależnie od wszystkiego jest dupkiem (wybacz dosadność) i z powodzeniem mógłby zawalić też na innych frontach. Takich ludzi nie warto nazywać przyjaciółmi.
UsuńWiem, że nie warto... i niestety, ale chyba muszę zgodzić się z faktem, iż jest dupkiem... ale to i tak boli :(
UsuńChciałabym dać Ci przepis na "idealną pielęgnację przyjaźni" - bo inne określenie nie przychodzi mi w tej chwili (szczególnie o tej porze) do głowy - ale z przykrością (szczerą aż do bólu) muszę napisać, że nie ma na nią rady. Czasami to naprawdę nie od nas zależy jak losy te losy się potoczą, ale jedno jest pewne, że do tanga trzeba dwojga. Sama, choćbyś góry przenosiła, niczego nie zdziałasz, a szkoda - naprawdę szkoda, bo sama chciałabym móc naprawić to, co nawet nie wiem kiedy się u mnie zepsuło. To tak, jakby pewnego dnia obudzić się w łóżku, gdzie druga jego część to jedynie pomięte prześcieradło i ulatujące zeń ciepło...
OdpowiedzUsuńKiedyś, ktoś powiedział mi, że przyjaźń, która nas łączy jest wyjątkowa - bo była, można też powiedzieć, że nietypowa... Że będzie wieczna, nie do, a poza grobową deskę, że nic nie jest w stanie jej zniszczyć, a tym czasem... Czuję, że jeszcze kilka takich zdawkowych miesięcy, a nie będziemy mogły spojrzeć sobie w oczy, gdy pewnego dnia spotkamy się przypadkowo na ulicy... Nieważne, przepraszam za ten wykład i stek osobistych bzdur, po prostu współczuję Ci z całego serca, bo wiem jak to cholernie boli.
Nic się nie stało, może sama potrzebowałaś wyrzucić z siebie to wszystko...
UsuńTak, masz rację, nigdy nie wiadomo, jak czyjeś losy się potoczą, wydarzyć może się dosłownie wszystko. Jednocześnie taki urok prawdziwej przyjaźni, że przetrzymuje ona wszelkie niedogodności. Może między nami nie było przyjaźni? Możliwe, że ja sobie coś w głowie stworzyłam, przywiazalam się do tego i teraz cierpię, bo rzeczywistość stała się zgoła inna.
Możliwe, że on traktował mnie po prostu jak koleżankę, taką która zawsze pomoże, doradzi, ale w żaden sposób nie przywiazał się do mnie jak ja do niego, gdyż nie było mu to potrzebne... Zazdroszczę mu...
Gdyby mi chociaż wcześniej dawał jakieś znaki. Tymczasem wydawało mi się, że i jemu zależało na naszej znajomości... Głupia wyobraźnia...
Może jak przejdzie mu pierwszy okres zauroczenia nową dziewczyną, to przypomni sobie o dawnej przyjaźni? Bo to całkiem nie fair zapominać o takiej przyjaciółce.
OdpowiedzUsuńTeż przeszła mi przez głowę ta myśl, aczkolwiek nie będę się jej kurczowo trzymać, poczekam na rozwój wydarzeń... Przy odrobinie szczęścia powinnam przeżyć to bez obezwładniających bólów...
UsuńTo przykre, gdy ktoś się zakocha i momentalnie zapomina o otaczającym go świecie. Ale tak jak napisała nomissn, może to tylko chwilowa fascynacja? Zawsze tak jest na początku, lecz z biegiem czasu wszystko się reguluje. Mam nadzieję, że Wasza przyjaźń wciąż będzie trwała :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to dziwne - gdy ja się zakochalam to wręcz chciałam wszystkim świata uchylić, pomóc, wesprzeć - taka szczęśliwa byłam (nadal jestem).
UsuńMożliwe, że to prawda, w końcu sam mi napisał, że to jego pierwszy dłuższy związek, a ta dziewczyna jest jego ideałem... Sama nie wiem...
Nawet nie wiem już, czy to była przyjaźń, czy tylko znajomość z określonym terminem jej zakończenia...
Może trzeba to przeczekać? Bo jeśli ktoś jest zakochany, to całą uwagę poświęca tej drugiej osobie, a reszta świata nie istnieje...
OdpowiedzUsuńTo ja chyba jestem źle zakochana...
Usuńcoz czesto jest tak ze jak ktos pozna kogos to zaczyna zapominac o znajomych przykre to ale coz zrobic... szkoda ze przypominaja sobie o nas jak wielka milosc sie konczy;/
OdpowiedzUsuńTak, wtedy to przypominają sobie, bo nagle nie ma już z kim się przytulać, flirtować, wychodzić gdzieś i trzeba sobie “zapchać“ nadmiar wolnego czasu... tylko szkoda, że ten come back często otwiera stare rany...
UsuńPodobno gdy się zakochujemy tracimy co najmniej dwóch znajomych.
OdpowiedzUsuńPóki co straciłam jednego... i to nie z mojej winy...
UsuńNajważniejsze będzie to jakie wnioski wyciągniesz z tej sytuacji ;)
OdpowiedzUsuńMój wniosek jest taki, że nie mogę zbyt mocno się do ludzi przywiązywać... :(
UsuńNigdy nie byłam w stanie tego do końca zrozumieć... Ja wiem, że kiedy w naszym życiu pojawia się ta "ukochana osoba" wszystko się wokół zmienia, ale nie można zapominać o znajomych ani o samym sobie. Też miałam kiedyś przyjaciela. Jeszcze rok temu. Teraz nie jest ani moim przyjacielem, ani nawet sobą. Jest po prostu jej facetem. To przykre...
OdpowiedzUsuńChyba po prostu trzeba z tym sie pogodzić... Zaakceptować to. Chociaż sama z tym sobie nie radzę...
UsuńTu pojawia się problem, czasu wolnego mamy znikomą ilość tak więc ekipa budowlana rządzi jak może i wiecznie coś jest nie tak ;/
OdpowiedzUsuńTakie "uroki" remontów...
UsuńZawsze się bałam, że gdy mój przyjaciel znajdzie sobie dziewczynę, to nasza przyjaźń wypłowieje, a może nawet zniknie totalnie. Nawet nie wiesz, jak bardzo się zdziwiłam czytając ten post, bo odczuwam w nim więź dziwnie podobną do mojej i mojego przyjaciela. Nie wiem, jak to będzie, jak znajdzie kiedyś dziewczynę, ale mam nadzieję, że jesteśmy już na tyle świadomi swojej relacji, że nie bardzo będzie widać różnice. Oby.
OdpowiedzUsuńWygarnij mu co czujesz. Możesz mu nawet pokazać ten post. Może sobie coś przemyśli.
Niekoniecznie tak musi się stać. Widać ten mój kolega wcale nie był moim przyjacielem. Bo mam takiego prawdziwego przyjaciela i on, mimo że jest zakochany po uszy, to o mnie nie zapomniał.
UsuńTo raczej nie jest dobry pomysł - nie z jego wysokim mniemaniem o sobie...
To straszne, ale bardzo często tak się zdarza, że ludzie, z którymi spędzało się mnóstwo czasu zapominają o nas, gdy w ich życiu pojawią się drugie połówki. I choć brzmi to strasznie - wróci, gdy związek się rozpadnie - zawsze tak jest...
OdpowiedzUsuńNie chcę mu życzyć źle, jak ją kocha to niech z nia będzie nawet do lat sędziwych... Jakoś mi się odechciało już zabiegac o jego uwagę...
UsuńTo przykre, że ktoś zapomina o bliskich osobach, przyjaciołach wtedy, gdy poznaje bratnią duszę. Wygląda to trochę tak jakby ta "pierwsza znajomość" była tylko na chwile, na zapełnienie wolnego czasu, na samotne dni, na puste chwile.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. Pozdrawiam.
Może był ona chwilowa... Tylko ja znów sobie zbyt dużo wyobraziłam - jak to ja :c
UsuńZ tajnych źródeł wiem, że:
OdpowiedzUsuńchłopacy jak się zakochują to im odbija. Chcą spędzać jak najwięcej czasu z ukochaną
zapominają o bożym świecie
nie mają głowy do normalnych rozmów
Przejdzie mu to po czasie.
Bądź cierpliwa, wiem, że cierpisz. Myślę, że mu to przejdzie. A jak nie... Bądźmy dobrej myśli :)
ps Ty wyhacz czy ta dziewczyna jest w porządku, bo możliwe, że to jej sprawka.
Całkiem dobre masz te źródła, może zdradzisz mi ich schowek? ;)
Usuń...a jak nie, to mu pokażę środkowy palec i niech sobie o mnie nie pamięta...
Ona jest w miarę okey... Tzn., pisałam z nią na jednym z GG-owskich czatów. Tylko, że jeszcze jest strasznie dziecinna.
Musisz to zrozumieć, że przyjaźń trochę się zmienia gdy człowiek ma ukochaną osobę. To nie znaczy jednak, że już jej nie ma. Na pewno dalej możesz na niego liczyć tylko nie możesz oczekiwać tego, że dalej będzie się skupiał tak bardzo na Tobie jak wcześniej.
OdpowiedzUsuńChoć przyznam racje, że zdarza się tak, że ludzie całkowicie zapominają o przyjaciołach.
Mam przyjaciela , który ma żonę i nasza relacja też się trochę zmieniały od momentu kiedy któreś z nas miało ukochaną osobę no i teraz gdy oboje ją mamy - ale zawsze jak miałam problem mogłam na niego liczyć.
Szczerze, nawet nie wiem, czy to była/jest przyjaźń. Bo mam prawdziwego przyjaciela i on jest zakochany, ale pamięta o mnie. Wszystko jest dobrze między nami. Za to w przypadku osobnika opisanego przeze mnie w tym poście - jest tylko płacz i zgrzytanie zębów z mojej strony...
Usuń