Skrajność goni skrajność. Zmęczenie chce przykryć rozbudzenie. Wargi nie chcą pękać podczas rozciągania się w uśmiechu, łzy wolą nie drażnić powiek przy każdym wychodzeniu z ukrycia.
I bądź tu miła w takich dniach dla innych...
Ciągle myślę o Tobie... Moim myślom towarzyszy ta piosenka:
Może kiedyś to inni docenią....
OdpowiedzUsuń+pięknie tu! ;)
Oby następny dzień był lepszy od tego :)
OdpowiedzUsuńNie mów tylko, że serio pijesz z solą.
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam. my kobiety tak już mamy; nas trzeba kochać, nie rozumieć. :)
OdpowiedzUsuńno coz czasami kazy ma takie dni ze lepiej byloby go unikac dla bezpieczenstwa;)
OdpowiedzUsuńCzasami też mam takie dni kiedy mi się wszystkiego odniechciewa.
OdpowiedzUsuńMój tata ostatnio "posolił" ziemniaki sodą oczyszczoną, z kolei na wakacjach "pieprzyliśmy" sałatkę kawą... :)
OdpowiedzUsuńTe dni trzeba po prostu przetrwać.
W takich dniach warto zrezygować na moment z kontaktów. Zrobić coś dla siebie. Kąpiel, książka, taniec...
OdpowiedzUsuńPrawie tak dziwnie jak w nagłówku.
OdpowiedzUsuńBez kija nie podchodź ;D
OdpowiedzUsuńAle pięknie to opisałaś..
OdpowiedzUsuńCzasami nie chce się już nawet udawać, że ma się dobry dzień, dobry nastrój..
kawa z sola zawsze draznila przelyk. kiedy jest mi zle jem lody czekoladowe zmieszane z popcornem.
OdpowiedzUsuńa kazdy inny dzien bedzie lepszy, pozdrawiam ;*.
Ta bezsilność i popadanie w skrajności - znam to z autopsji. Aż za dobrze.
OdpowiedzUsuńA piosenka jest cudowna.
Ile my kobity musimy znosić...
OdpowiedzUsuńJak sobie radzisz?
OdpowiedzUsuńja zazwyczaj w takowe dni wolę nie wychodzić z domu.. ;P
OdpowiedzUsuń