czwartek, 2 czerwca 2016

Nie sądzę, żeby to był koniec, chociaż wiem, że nie mogę iść dalej

 Stęskniłam się za tym miejscem. Stęskniłam za tym światem pełnym odkrytych dusz ubranych w multum liter, słów.
 Chociaż powrót ten nie jest dla mnie łatwy. Mam trochę wrażenie, jakbym pisała pierwszą w swoim życiu notkę. Jakbym była w tej dziedzinie nowicjuszką, co zupełnie odbiega od rzeczywistości. Chociaż... Prawda jest taka, że tylko w pewnym stopniu jestem tą samą osobą, jaką byłam, gdy pisałam tu ostatni raz kilka miesięcy temu.
Zmieniłam się, a jedyna rzecz, jaka łaczy mnie z tą “dawną Martyną” to... Problemy... Wiecznie te same... Albo raczej - to samo podejście do nich.
 W trakcie roku akademickiego nie miałam aż tyle czasu, by o tym rozmyślać. Wieczne zabieganie między uczelnią, głównie napędzane własnymi ambicjami, a pracą, od czasu do czasu prywatne spotkania z przyjaciółmi... Spadki z jednych skrajności w drugie, momenty w których przyłapywałam się na popadaniu w alkoholizm... A także chwile, w których do szczęścia potrzebne były jedynie promienie słońca muskające policzki i niewielkie grono osób, przy których od śmiechu dostawałam bólu policzków, brzucha.

 To były piękne miesiące. Piękne, dobre i pogodne, mimo że nie raz polały się z moich oczu łzy, nie raz w ruch szła butelka wódki - i to nie w towarzystwie przyjaciół, dla rozrywki, tylko w ciemnym zaciszu własnego pokoju, gdzie zamykałam się sam na sam z własnymi myślami i problemami. Nie raz miałam ochotę rzucić wszystko w cholerę, zazdrościłam każdemu rówieśnikowi, który żyje jeszcze na garnuszku rodziców.
Ostatnie miesiące wyssały ze mnie ostateczne soki i podejrzewam, że gdyby nie wspólne sesje powtórkowe do egzaminów ze studentami biomedical science course, z którymi niespodziewanie się zaprzyjaźniłam - przegrałabym walkę z własnymi demonami.

 Ostatecznie nadszedł 18 maja, dzień egzaminu z biologii molekularnej, który, nie mam pojęcia jak, ale zdałam na 92%. Statystyka, której obawiałam się najbardziej, została zaliczona na 83%... Czekam jeszcze na wyniki z dwóch egzaminu i dwóch zaliczeń, mając nadzieję, że z tych ostatnich nie zejdę poniżej 70%...

 Tak więc, rozpoczęłam wakacje. Na cztery miesiące nie będę musiała martwić się łapaniem pociągu do Londynu o 6:30 rano. Na cztery miesiące oderwę się od stresu związanego z cotygodniowymi testami, nachodzącymi na kolejne deadlines najróżniejszych raportów.  Aczkowiek, dla odświeżania pamięci, mam w planach od czasu do czasu przeglądać własne notatki, tak by w październiku nie dostać na samym już początku ataku paniki tudzeż histerii, jak to ostatnio często bywało u mnie.

 Czerwiec napewno przeznaczę na własną "rehabilitację". Chcę nabrać sił, wrócić do tej dawnej mnie, która w każde wakacje tryskała energią już o czwartej nad ranem i starych adidasach wybiagała z domu na poranne bieganie, by towarzyć wschodzącemu słońcu i przyrodzie budzącej się do życia. Chcę pozbyć się ciemnych cieni i worków pod oczami, niezdrowego koloru cery i dodatkowych kilogramów, które przybyły mi w trakcie ostatnich miesięcy.

 A co najważniejsze, chcę odzyskać spokój ducha. Przestać się bać o każdy kolejny dzień, drżeć na widok każdej zbliżającej się ciemnej chmury.
 Bądź co bądź, w lipcu przylatuję do Polski i ostatnie, czego pragnę to przerazić swoim stanem najbliższe mi osoby.

 “To jest piosenka dla każdego
Ze złamanym sercem.
To jest piosenka dla każdego,
Kto nie może wstać z łóżka.

Zrobię wszystko,
By być szczęśliwą.
Bo błękitne nieba wzywają,
Chociaż wiem, że jest ciężko.

(...)

Bo teraz jest czas, by zostawić
Te uczucia za sobą.
Bo błękitne nieba wzywają,
Chociaż wiem, że jest ciężko.

Nie sądzę, żeby to był koniec,
Chociaż wiem, że nie możemy już dalej iść.
Nie sądzę, żeby to był koniec,
Chociaż wiem, że nie możemy już dalej iść.

A błękitne nieba wzywają,
Błękitne nieba wzywają,
Błękitne nieba wzywają...

Chociaż wiem, że jest ciężko...” *

 Tak poza tym to... Witam ponownie... Jeżeli jeszcze ktokolwiek mnie tu pamięta.
Nie nie odeszłam na zawsze... Ale też nie będę już obiecywać, że zawsze tutaj będę, przynajmniej dosłownie, bo sercem... Sercem byłam, jestem i będę z Wami, to jedno jest pewne.

*rzadko kiedy tłumaczę teksty piosenek, bo nadzwyczajnie w świecie jestem w tym kiepska, ale no... Dzisiaj mnie tak jakoś naszło - w końcu dwa lata za granicą do czegoś “zobowiązują”, czyż nie? ;)



13 komentarzy:

  1. Oj zazdroszczę Ci tych wakacji :) ja mogę wziąć co najwyżej dwutygodniowy urlop :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jeżeli chodzi o pracę, mam tak samo. Żeby było śmieszniej, pracuję w weekendy, a jak bookowałam sobie urlop na lato to zamiast 4 dni kazali mi dwa tygodnie zapisać i jeszcze list z wyjaśnieniem musiałam pisać, czemu "aż tyle", więc cóż... :)

      Usuń
    2. To gdzie pracujesz? :-)

      Usuń
    3. W szpitalu jako housekeeper tj. pomocnica oddziałowa :) robię pacjentom śniadania, rundy z ciepłymi napojami, zmieniam wodę do picia, serwuję posiłki, zamawiam menu na kolejne dni i ogólnie dbam o stan oddziałowej kuchni i jak czegoś potrzeba to jestem pierwszą, którą się wysyła do głównej kuchni w szpitalu :)

      Usuń
  2. Przede wszystkim szacun za tak świetne wyniki! Wykosiłaś to! Tacy ludzie jak Ty, to mój niedościgniony wzór samodyscypliny :D

    Potrzebę "rehabilitacji" jak najbardziej rozumiem- sama, jak czytałaś, też chcę poświęcić trochę czasu na nabranie energii, odblokowanie się. Tak więc mocno trzymam kciuki za Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) rzeczywiście, to wszystko wymagało mega dużej ilości samozaparcia, ale no... da się jak widać.

      I vice versa. Obie tego potrzebujemy, teraz tylko trzeba znaleźć najlepszy sposób, by wprowadzić to w życie;)

      Usuń
  3. Jak Cię dawno nie było!

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany...Ja sobie nie wyobrażam zdawania czegoś takiego po polsku a po angielsku...Brawo ty! No cóż dla niektórych alkohol jest tym dzięki czemu mogą się odstresować. Sama czasem mam ochotę pić póki głową nie zrobi się cudownie miękka i kiedy nie zacznę myśleć o tym że słonie są w sumie fajne xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Studiujesz w Anglii i jeszcze tak abstrakcyjnegy dla mnie kierunek związany z biologią? Wow:D To wcale ci się nie dziwię, że potrzebujesz odpoczynku i regeneracji, choć ja po swojej ekonomii też czasem bywałam totalnie wykończona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpoczywaj w takim razie. :) Gratuluję wyników, reszta też na pewno poszła Ci dobrze. Trzymam kciuki. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne plany na lato, życzę udanego ładownia baterii

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten przylot do Polski był Ci tak ogromnie potrzebny... mi Twoja obecność także, zresztą sama wiesz najlepiej, jak było. :*

    OdpowiedzUsuń